Polska oaza na gruzińskiej pustyni i 89-letni emeryt w Arktyce. Barents.pl – Zdalnie o onlajnie #044
Transkrypcja odcinka na dole wpisu.
➡️ Jak wygląda rynek turystyczny w Polsce w 2021 roku?
➡️ Na jaki szczyt w Arktyce wspiął się 89 latek?
➡️ W jaki sposób promować firmę na tak konkurencyjnym rynku jak rynek turystyczny?
➡️ Dlaczego Urzędy Skarbowe w Polsce są lepsze niż w Czechach?
➡️ Czy najlepsze all-inclusive jest w polskiej oazie na gruzińskiej pustyni?
Między innymi o tym będziemy rozmawiać w tym odcinku Zdalnie o onlajnie. Moim gościem jest Roman Stanek – założyciel biura aktywnych podróży Barents.pl
—
Strona biura podróży:
https://www.barents.pl/
Fanpage:
https://www.facebook.com/barentspl
Instagram:
https://www.instagram.com/barents.pl/
Strona Oasis Club w Gruzji:
https://www.oasisclubudabno.com/
Film, który zrobiliśmy w Udabno za 2l domowego wina dla przesympatycznej Pani Tiny:
https://www.facebook.com/SavaneHostelUdabno/videos/382415362692133
—
Najnowsze odcinki Zdalnie o onlajnie znajdziesz na:
– https://zdalnie.jpietroszek.pl/
– https://facebook.com/VireoMedia/
—
Zdalnie o onlajnie w formie podcastu odsłuchasz tutaj:
Spotify:
https://open.spotify.com/show/2CUILNoZEZ5E8oF2glF7c5
Google Podcasts:
https://www.google.com/podcasts?feed=aHR0cHM6Ly9hbmNob3IuZm0vcy8yZTQ0MjE0NC9wb2RjYXN0L3Jzcw==
Anchor:
https://anchor.fm/zdalnie-o-onlajnie
Breaker:
https://www.breaker.audio/zdalnie-o-onlajnie
Overcast:
https://overcast.fm/itunes1525424122/zdalnie-o-onlajnie
Pocket Casts:
https://pca.st/fwltcvep
Radio Public:
https://radiopublic.com/zdalnie-o-onlajnie-Gyqw3x
Janusz Pietroszek: Cześć, witam Was bardzo serdecznie w kolejnym odcinku zdanie o onlajnie. Ja się nazywam Janusz Pietrasiak, a moim dzisiejszym gościem jest Roman Stanek założyciel biura aktywnych podróży Barents.pl. Cześć Roman.
Roman Stanek: Cześć, dziękuję za zaproszenie.
J.P.: Powiedz proszę powiedz proszę coś więcej na temat swojego biura podróży. Jakby czym czym biuro aktywnych podróży różni się od takiego biura podróży nie aktywnych.
R.S.: No powiem ci tak to jest. W czasie kiedy wszyscy pracujemy zdalnie w domu i przy komputerze to najlepszą formą wypoczynku jest właśnie ruch. Dlatego właśnie my zrobiliśmy takie biuro, które się orientuje na aktywne wycieczki, na aktywne podróże, chodzimy po górach, jeździmy na rowerze, ale nie tylko. Dlatego to się nazywa biuro aktywnych podróży. Podczas tej podróży mamy jakieś tam aktywności.
J.P.: Czyli jest przeznaczone dla takich osób, które jednak jak już jadą na wakacje to nie do końca chcą siedzieć w Tunezji nad basenem zamknięci w resorcie przez tydzień i jeść all inclusive 8000 kalorii dziennie tylko chcą spalić 8000 kalorii dziennie.
R.S.: Mnie się wydaje, że właśnie teraz coraz więcej ludzi nie chce, w sensie szuka inną formę jakby spędzania czasu i wypoczynku. I my to też jakby widzimy to, że to zainteresowanie jest coraz większe takimi wyjazdami, gdzie coś odkrywasz, coś zwiedzasz i jeszcze się przy tym ruszasz. Dodatkowo te nasze wyjazdy są jeszcze robione tak, że staramy się to robić w formie jakiejś takiej odpowiedzialnej turystyki to znaczy, że jesteśmy gdzieś w tych miejscach i staramy się, co najwięcej, co najbliżej by tych ludzi którzy tam mieszkają. Też spędzać z nimi czas po prostu mieszkać u nich i to jest jakby dodatkowy atut, bo w dzisiejszych czasach mi się wydaje, że już nie masz co odkrywać już po prostu biegun północny, biegun południowy zdobyty wszystko wszystko cała nasza planeta jest na Google Maps to znaczy, że już nic takiego nowego geograficznie nie odkryjesz. Dlatego mi się wydaje, że co jest ciekawe jest bardziej dogłębne to znaczy, że po prostu gdzieś dojedziesz i po prostu starasz.. No bo próbujesz poznać tą kulturę tych ludzi i kuchnię na przykład, to jest też taka nowość, także to jest forma wyjazdu, którą się staramy robić.
J.P.:To jest też bardzo ciekawa tendencja mi się też wydaje, że to np. jakby nie mówię, że wszyscy, ale jednak ten, ta zmiana po 89 w Polsce przynajmniej. W 89, że nagle ten kraj, ten świat się otworzył trochę, nagle wszyscy się zachłysnęli tym Egiptem za 999 złotych all inclusive. Tylko że ci co już tam chcieli być to już tam byli. No i potem co? Potem jechali do Grecji, potem jechali do Włoch, potem gdzieś tam, potem gdzieś tam i nagle się okazuje, że może to siedzenie nad tym basenem to nawet dla tych ludzi, którzy byli jakby potencjalnymi wcześniej klientami tych zwykłych biur podróży, może już być niewystarczające. Tak mi się wydaje.
R.S.: Oczywiście na przykład ja, jak niektórzy ze słuchaczy i widzów poznali, pochodzę z Czech i ja nie pamiętam to, ale moi rodzice mi opowiadali że 89 i w 90 roku były duże kolejki przed biurami podróży na wycieczki autokarowe wtedy gdzieś na zachód, które były tam. Nawet nie chodziło o to dokąd, ale gdzieś pojechać po prostu jeżeli stałeś na przykład w tej kolejce dwie godziny no to wycieczka, na którą sobie zaplanowałeś rano, że pojedziesz to już się wyprzedała w międzyczasie i brałeś to, co wtedy było dostępne, nie. Po prostu dla mnie to jest niewyobrażalne, że w dzisiejszych czasach by coś takiego się działo, ale jakby ta chęć podróży, ta chęć zwiedzania, chęć odkrywania jest chyba w większości ludzi tutaj i tymczasowe możliwości teraz. No teraz właśnie, przed covidem, mam nadzieję, że po covidzie będą też, to nam umożliwia właśnie funkcjonować i pracować.
J.P.: A skoro już poruszyliśmy ten temat, tego nieszczęsnego covida, jak to wyglądało u was w branży, no bo mieliśmy ten zeszły rok jakiś tam marzec to się tam, że tak powiem zaczęło już coś dziać. Mieliście na przykład jakieś sygnały z zewnątrz, że ktoś mówił o uważajcie, bo tutaj w Chinach, a tutaj we Włoszech, a tutaj coś tam. Czy może to dojdzie do Polski, że co to będzie, co to będzie. Czy np. nie mieliście tak, że zastanawiałeś się jaki jest, będzie plan B, plan C w razie gdyby coś tam to nie wiem to wirtualne zwiedzanie online. Nie wiem, wiesz ale chodzi mi o to czy to było jakby totalne zaskoczenie, czy jednak gdzieś tam były jakieś sygnały z zewnątrz. Zapewne nikt się nie spodziewał że to aż tak wszystko walnie, ale czy jakoś się do tego przygotowywaliście jako firma?
R.S.: No właśnie. Dla mnie osobiście to było bardzo duże zaskoczenie. Jako firma myśmy się do tego w ogóle nie przygotowywali. Powiem ci taki przykład. Ja jeszcze w lutym byłem na wyprawie na Bali i tam już była taka sytuacja, że już nie było Chińczyków w ogóle, którzy zawsze tam są jakby największą grupą turystyczną i po prostu nadal w ogóle mi nie przychodziło do głowy, że coś takiego może przejść do nas, że na przykład po prostu będą zamknięte granice, że ty też pochodzisz właśnie z granicy czesko polskiej to sobie chyba nie wyobrażałeś, że na granicy będę stała armia i będę strzelała nad głowy ludzi, którzy po prostu będą przechodzili tą granicę. Także generalnie ja nie byłem w ogóle przygotowany, firma nie była na to w ogóle przygotowana absolutnie, że coś takiego się stanie. Na szczęście marzec nie jest naszym sezonem, bo my robimy wyjazdy raczej latem albo od maja do października, do września, do października także nie mieliśmy żadnej grupy za granicą albo coś takiego, no ale w ten moment mieliśmy duże np. zamówienie firmowe do Gruzji, która jest naszą główną destynacją, gdzie 200 osób z całej Europy menedżerów IT firmy miało pojechać po prostu na taki event 4 dniowy. No i niestety ta firma to odwołała już i potem za granice były zamknięte wszystkie loty były odwołane i wtedy my zostaliśmy właśnie tak bez żadnej możliwości działać. No i dopiero zaczęli zastanawiać, co będziemy robić, w sensie co dalej. Ja jestem ogólnie optymistycznym człowiekiem, także ja myślałem, że to przejdzie do maja. Jeszcze mówiłem: No spoko no tak jest marzec będzie dobrze no to majówki. Majówki się odbędą i tyle. No i majówki oczywiście się nie odbyły. Potem mówiłem: no dobrze no to w czerwcu albo latem wakacje to już na pewno wszystko będzie w porządku i w ogóle nic. Wakacjach mieliśmy cztery wyjazdy, jak poprzednio mieliśmy 70 i teraz mamy mieć cztery. Także to było bardzo ciężkie dla nas, ale z drugiej strony my tak ogólnie, że przygotowaliśmy do tego, że coś się może stać albo ja jestem taki ostrożny. My nie braliśmy żadne kredyty albo po prostu pożyczki mieli jakiś zapas gotówki, trochę ograniczyliśmy naszą działalność. Ja nikogo nie zwolnił na przykład, ale po prostu nie wiem. No różne takie małe rzeczy, które myśmy zrobili, też państwo nas trochę wsparło. Także to też było dobre. No i w tym roku mam nadzieję, że ta sytuacja się trochę polepszy, poprawi.
J.P.: A właśnie jak to, jak to wygląda teraz teraz już są jakieś takie sygnały, że tak powiem już będą luzowania różne, też widać, że te szczepionki, nie powiem, że to idzie jakoś super szybko. Natomiast no już no przynajmniej to już idzie, istnieje ta szczepionka, już ludzie się, ileś tam milionów tych dawek podano. Widać np. po danych z Izraela, że to rzeczywiście działa w sensie te szczepienia, bo tam rzeczywiście są spadki. Więc jak myślisz jaka i jakby co czeka waszą branżę teraz, czy te wakacje już będą bliższe tych siedemdziesięciu wyjazdów, czy raczej tych czterech. Wiem, że to takie trochę wróżenie z fusów, ale wiesz jak myślisz, chociaż wiem, że jesteś optymistą.
R.S.: To się musisz zapytać raczej polityków, co oni planują, po prostu będą obostrzenia przy wjeździe do różnych państw, bo generalnie jest tak, że mi się wydaje, ponownie to jest moja opinia, mi się wydaje, że ludzie chcą podróżować, że ludzie chcą jechać. My mamy dużą ilość, dużą ilość no oczywiście mamy ilość zapytań, mamy ludzi, którzy się zgłaszają na wyjazdy. W porównaniu z poprzednim rokiem już to nie jest tak, że jeśli w ogóle zgłosi się na wyjazd to najpierw musieliśmy 20 minut rozmawiać o tym, co się stanie jak będzie granica zamknięta, loty odwołane itd. I w tym roku już mi się wydaje, że to nie jest, że ludzie są już jakby albo są już tak zdesperowani, że chcą wyjechać albo jakby już się przyzwyczaili w tej nowej rzeczywistości, że właśnie test będzie jakby częścią podróży, tak jak kiedyś były wizy do tych państw, gdzie jeździmy na wschód do byłego Związku Radzieckiego, było trzeba zawsze wizy i potem te wizy były skreślone. No teraz jest jakaś taka nowa rzeczywistość, gdzie wszyscy będą mieli testy. No i w przypadku jeżeli to tak będzie to ja jestem optymistą i mam nadzieję, że tutaj destynacje, które są otwarte i które my oferujemy to jest na przykład Gruzja, to jest Jordania, to jest Turcja to są: jakaś Azja środkowa mamy tam Kirgistan np. Uzbekistan to są destynacje, które są otwarte za test. No i tam mamy chętnych i mam nadzieję, że chociaż te wyjazdy się odbędą dużym dla nas problemem na razie jest to, że Norwegia i Rosja zamknięta, to są nasze główne destynacja też i też Kazachstan to trzecia destynacja, która jest zamknięta dla nas bardzo ważna i mam nadzieję, że coś się zmieni do lata i latem i wtedy te destynacje się otworzą. Także jestem lekko optymistyczny. Widzę, że ludzie chcą podróżować. Test już nie jest dla nich przeszkodą. Nawet niektóre państwa akceptują już szczepionkę, jeżeli ktoś jest zaszczepiony to może jechać nawet bez testu, aczkolwiek tych państw jest mało i ponownie tutaj dam małe porównanie z Czechami. Jak jesteś z tej czeskiej granicy to wiesz to w Polsce już można, wszyscy mogą zapisywać się na szczepienie wszystko w porządku, a w Czechach już się cieszymy, bo już zaszczepiliśmy wszystkich 65 latków i zaczynamy szczepić ludzi pod 60 lat, także w tej Polsce ta sytuacja ze szczepieniem jeszcze nie jest taka zła jakby się mogło wydawać.
J.P.: Ostatnio też rozmawiałam z kolegą, który w Anglii mieszka i też właśnie się dziwił jak się ode mnie dowiedział no no wie, że już teraz zapisy naszego rocznika są. On: jak to? Przecież tutaj jakieś emerytki dopiero powoli zaczynają szczepić itd. Więc pod tym względem rzeczywiście to idzie sprawnie, no pytanie ile osób będzie się chciało zaszczepić nie. W sensie tak dobrowolnie nie, bo ja myślę, że oni tak to zrobią w taki sposób, żeby przymusić w jakiś sposób pośredni, bo nie mogą powiedzieć, że jest przymus bo był bunt, więc pewnie jakoś tam coś wymyślą, że nie można korzystać z komunikacji miejskiej np. Albo coś nie, coś będzie w ten sposób […]
R.S.: Oczywiście te obostrzenia na miejscu trochę są np. teraz mieliśmy wyjazdu do Jordanii mieliśmy, bo w czasie ramadanu dodatkowo po prostu był taki wymóg, że w piątek nie można się poruszać po prostu przejeżdżać. No tak ogólnie normalnie to dla turystów jest bardzo źle, że stracą cały dzień, no ale myśmy to zrobili tak, że pojechaliśmy na pustynię Wadi Rum, gdzie nie ma nikogo, w okręgu 500 kilometrów nie ma nikogo. No i my trekking, zwiedzaliśmy te miejsca na tej pustyni Wadi Rum. Także zawsze jest opcja, po prostu się dostosować do tych lokalnych warunków, ale muszą być warunki do tego, żeby spokojnie wyjechać, przejechać granicę i spokojnie wrócić. I ci ludzie muszą do przodu wiedzieć, jakie są te warunki tzn. Np. w Polsce ponownie teraz jest to w miarę dobrze zrobione, jest ten test po powrocie od razu na lotnisku za 200 złotych, nie musisz płacić za jakieś tam 400, to już jest trochę jakby lepsza sytuacja niż jest np. w Czechach, ponownie porównuję, także ta przewidywalność jest ważna.
J.P.: To też jest myślę, że rzeczywiście to jest też argument, że ludzie już trochę są, trochę bardzo zmęczeni tym wszystkim i nie zdziwiłbym się, że gdyby nagle pootwierali wszystkie granice to by była powtórka z lat 90 tych czyli ludzie by stali pod biurami podróży i “co załapałeś się na ten wyjazd?” “nie nie, ale jadę do Czech” na przykład nie “super super”. No wiesz, że może przesadzam, ale troszeczkę podobny zabieg psychologiczny jest teraz w głowach, tak mi się wydaje.
R.S.: Opowiem ci taki przykład, co my odnotowujemy teraz, jest to, że ludzie się zgłaszają raczej na ostatnią chwilę na wyjazdy. To znaczy nie zupełnie last minute, ale np. miesiąc do przodu, że to jest takie dla nich moment, kiedy wiedzą, że prawdopodobnie już się nic strasznego nie stanie w ciągu tego miesiąca i dodatkowo jest to wystarczająco dużo czasu na to, żeby np. wzięli urlop w pracy nie. Tak wcześnie nie mieliśmy, żeby miesiąc do przodu. Zazwyczaj to bolączka pół roku do przodu albo 3 miesiące 4. Także to jest post covidowa rzeczywistość. Mi się wydaje, że dla nas jest to pozytywne, że widzimy, że mamy jakieś tam luki jakieś miejsca na wyjazdy, i że może sobie jeszcze zapewnić te wyjazdy. Wcześniej to tak nie było, jeżeli nie mieliśmy grupy miesiąc przed wyjazdem no to raczej nie bardzo nie liczyliśmy, żeby się ktoś zgłosił, a teraz jest na odwrót.
J.P: Myślę, że dużo będzie takich nowych zachowań bo np. też kiedyś, jak kupowałem bilety, gdzieś tam sobie jeździłem po świecie, to też kupowałem, no to w ogóle jeszcze sprawdzałem, w którym miesiącu kupić, żeby to było. Wyłączało się te ciasteczka i tryb incognito gdzieś tam albo się logowało przez VPNa, żeby z innego kraju niby żeby taniej, więc różne takie zabiegi robiłem szczególnie na studiach, bo to na studiach to wiadomo każda złotówka się liczy. I rzeczywiście to było tak, że np. kupowałem bilety na, nie wiem, za rok, za 8 miesięcy, za trzy miesiące itd rzadko bardzo. Chociażby ze względów na cenę tak powiedzmy z dnia na dzień czy nawet miesiąc do przodu. A może teraz rzeczywiście to się tak zmieni, że przez to, że te przepisy one jeszcze nie są takie, no na pewno nie są stałe, są dynamiczne to może rzeczywiście teraz tak będzie przynajmniej jeszcze przez jakiś czas to wyglądać. Jeszcze tak wracając do tego początku tego covida. Też mi się przypomniało, że ja też byłem za granicą. Jak to się zaczynało w lutym myśmy byli z żoną na Kubie i pamiętam, że mieliśmy taką dziwną trasę bo chcieliśmy z Polski do Frankfurtu, z Frankfurtu do Toronto i z Toronto tam do Hawany. No i naczy nie do Hawany, ale dobra nie ważne. W każdym razie na Kubę i mieliśmy tam taką sytuację, że w Toronto zobaczyłem tłum jakichś ludzi z Azji którzy mieli maseczki. Tak sobie pomyślałem, a oni przecież w tym Szanghaju, w tym Pekinie taki smog mają, łażą w tych maseczkach pewnie z przyzwyczajenia. No i tak siedzimy, siedzimy, siedzimy nagle zaczyna scrollować internet. Tak patrzę jakiś wirus nie, w Chinach, tak patrzę, gdzie my siedzimy na tym lotnisku mieliśmy parę godzin, parę godzin czasu, patrzę o to jest lot do Pekinu a. To się może przesiądziemy jednak nie. Takie miałem, bo wtedy mi się to włączyło. To było, że kurczę może jednak rzeczywiście coś jest na rzeczy nie.
R.S.: No, ja teraz wracałem dwa tygodnie temu. Tydzień temu z Cabo Verde z wysp Zielonego Przylądka, gdzie robiłem trekking na takiej wyspie Santo Antao przepiękny trekking po prostu. Ale chciałem powiedzieć, że wracam na lotnisko i byli Chińczycy, i ci byli ubrani jak kosmici. Kosmonauci. Mieli takie po prostu nawet te okulary takie plastikowe, mieli kaptury, mieli rękawice, wyglądali jakby na Księżyc wsiadali, także po prostu to jest nowa rzeczywistość w podróżowaniu mi się wydaje. Cała grupa taka ich była.
J.P.: I tak jak jeszcze rok temu mnie to dziwiło, że ktoś w maseczce chodzi, tak teraz to zwracam uwagę jak ktoś nie chodzi, że o jaki nieodpowiedzialny, że nie chodzi nie. Czasy się zmieniają, a powiedz, jak to w ogóle wygląda jeżeli chodzi o rynek. Rynek biur podróży wszelakich. On jest przynajmniej z moich obserwacji wydaje mi się, że dosyć nasycony, że jest dosyć duża konkurencja i jak wy sobie radzicie, w sensie w jaki sposób wy się promujecie, bo macie jakąś taką niszę pod tytułem właśnie podróże aktywne. No ale żeby ktoś sobie, nie wiem, jak ktoś chce pojechać do Gruzji powiedzmy no to, wpiszcie sobie Gruzja wakacje 2021 no i mu wyskoczą najwięksi, największe biura podróży świata, które pakują ogromne pieniądze w pozycjonowanie. Więc jakie wy macie sposoby na promocję jako biuro podróży to są jakieś polecenia czy może jesteście aktywni na jakichś festiwalach podróżniczych albo coś takiego, jak to wygląda?
R.S.: Oczywiście tak, to jest złożone pytanie, to powiem po kolei wszystko. Ale powiedziałeś o tym, że napiszesz Gruzja wakacje, w momencie kiedy napiszesz Gruzja wakacje, to prawdopodobnie celuje, właśnie do tej na tą plażę, po prostu do tego hotelu na all inclusive. Jakby prawdopodobnie jeżeli chcesz jechać w góry albo coś to napiszesz, że Gruzja góry Gruzja trekking, Gruzja Podróż i wtedy jest większa szansa, że my się pojawimy przed tymi dużymi biurami tak jakby.
J.P.: A czyli się jakby pozycjonujecie na te frazy mniej popularne ale bardziej odpowiadające waszym w waszej niszy.
R.S.: Tak jak powiedziałem, że my nie mamy 100 tysięcy złotych na reklamy. Także bardzo dużo myśleć. Jakim sposobem się będziemy reklamować. Oczywiście dobieramy te frazy, co najbardziej jakby do nas najbardziej uszczególniamy to. Oczywiście reklamujemy się też na portalach społecznościowych. No i wydaje mi się, że dużo ludzi, dużo klientów mamy z polecenia, że ludzie, którzy wrócą i są zadowoleni potem o tym opowiadają. I potem następni ludzie często do nas dzwonią i mówią, no chcieliśmy tutaj z polecenia, chcielibyśmy pojechać na ten wyjazd. To już jest taka trzecia rzecz. Czwarta tak myśmy się reklamowania promowali na jakimś festiwalu górskim na przykład. Na takich miejscach gdzie mogą się pojawić tacy ludzie, którzy są zainteresowani takimi wyjazdami, jak my robimy na przykład, że to jest to. I jeszcze do tej konkurencji. Tak masz rację jest bardzo dużo firm w Polsce. Jak ja przyjechałem do Polski w roku 2010 i zakładałem tu swoje biuro otwierałem go. To jeszcze nie było tak dużo. To jest pierwsza rzecz, a druga ja już nie siedzę po nocach, nie oglądam strony konkurencji, bo to człowiek może załamać, bo to oni mają takie, a oni mają takie, a my nie mamy, a oni mają i tak dalej. I ja sobie powiedziałem, że po prostu ja to inaczej zrobię. Ja po prostu będę oferował takie my będziemy oferowali takie wyjazdy, które my lubimy, które uważamy, że są fajne dla nas jako ludzi. Tak, że jak my byśmy chcieli realizować te wyjazdy miejsca które my byśmy chcieli zobaczyć i tak dalej. I to jest dla nas ważniejsze, żeby ten produkt był jakby zrobiony dobrze i fajnie i nie jedziemy na tą ilość, ale raczej na jakość tutaj w tym przypadku.
J.P.: To trochę z podobnej strony w branży mojej, dlatego że ja jestem jakby filmowcem i robimy dla różnych klientów biznesowych zlecenia i też po pierwsze pozycjonujemy się na raczej na frazy, które nie są popularne bo konkurencja jest ogromna, a po drugie rzeczywiście z poleceń jest bardzo dużo klientów. Ogólnie też wychodzę z założenia, że po prostu jak klient jest zadowolony to: Po pierwsze wróci, a przy odrobinie szczęścia jeszcze przeprowadzi kogoś innego. Więc trzeba się starać żeby tę jakoś zachować. Natomiast rzeczywiście jest tak, że przy takiej dużej konkurencji myślę, że to wyszukiwanie niszy jest rzeczywiście chyba i znalezienie takiej niszy jest chyba najlepszą rzeczą, bo jakbyście nagle zaczęli oferować zwykłe podróże all inclusive no to pomijając, że się mija z celem jakby idei waszej firmy to myślę, że konkurencja też by was zjadła, no bo to jest za dużo firm, które oferuje dokładnie to samo nie. Trzeba się czymś wyróżnić.
R.S.: Powiem taką historię krótką, bo my robimy też wyjazdy dla dużych korporacji polskich i tam to działa w formie różnych przetargów itd. I różnych zapytań z ich strony. No i raz przygotowaliśmy wyjazd, nie wiem, jeszcze to było do Macedonii i jechaliśmy do Warszawy, żeby im przedstawić tą ofertę. I mój kolega wracał wtedy tą oferta jest bardzo dobrze on wraca z Białorusi i zatrzymali ich na granicy i po prostu on nie zdążył przyjechać na to spotkanie i ja tam siedziałem, i ta ta komisja siedziała przede mną i oni: no to proszę nam powiedzieć o tej Macedonii, a ja mówię no wiecie kolega został na granicy i ja o tym w sumie nic nie wiem, ale mógłbym wam pokazać bardzo fajny film z Arktyki ze Spitsbergen. Oni: no to proszę pokazać, tak pokazałem im swój filmik z Arktyki i to ich tak zainteresowało, że potem następnym razem zrobiliśmy wyjazd po prostu do Arktyki. Są różne formy i sposoby, żeby się zareklamować, ale celem według mnie jest by promować to, co umiesz, to w czym jesteś dobry i co jakby ci się wydaje, że umiesz przygotować dobrze i potem, no i wtedy, potem odzyskać zaufanie od nich, no i możesz potem dalej przygotowywać dalsze i dalsze wyjazdy gdzieś indziej.
J.P.: A właśnie zapomniałem jeszcze zapytać. Miałem o to w ogóle na samym początku zapytać Ty jesteś z Czech w 2010 założyłeś firmę w Polsce, która zajmuje się podróżami aktywnymi. Jak to się stało w ogóle jak tu się znalazłeś i skąd pomysł żeby akurat taką firmę otworzyć?
R.S.: Ja i studiowałem w Krakowie dziennikarstwo na Erasmusie, ja byłem pierwszym Czechem z Pragi, który jechał z Pragi w sensie z Uniwersytetu Karola w Pradze, który jechał do Krakowa na dziennikarstwo, oni w tej Pradze nie mogli uwierzyć, że ktoś jedzie do Polski. Potem o tym napisałem obszerny raport i od tego czasu bardzo dużo Czechów zaczęło jeździć do Krakowa bo napisalem super, jak mi tam się podobało. A już wcześniej, bo pochodzę z granicy czesko polskiej to organizowałem dla znajomych wyjazdy Skodą 105 po małopolskim województwie. Kraków, Wieliczka, tam Katowice itd. I jeszcze organizowałem wyjazdy na koncerty metalowe do Katowic, bo w Czechach wtedy nie było koncertów dobrych zespołów i odkryliśmy, jak mi się udało odkryć, że w Katowicach są te koncerty i że się da przejść granicę na piechotę, i potem jechać pociągiem z takimi plastikowymi twardymi siedzeniami, jechać do Katowic na koncert i była super atmosfera tam zawsze, jak to na polskich koncertach jest. No i podobała mi się ta kultura polska generalnie, podobało mi się, jak są ludzie tutaj inni niż u nas. U nas ja zawsze mówię, że w Czechach tam wszystko jest przewidywalne, aż do śmierci bym wiedział, co mnie czeka całym życiu i w Polsce rano wstanę, i nie wiem co mnie czekać będzie tego dnia, wieczorem i to jest super. Ja to lubię takie czasami niespodzianki. No i po prostu potem później się przeprowadziłem do Polski i szukałem, co będę robił. No i jako, bo miałem doświadczenie dziennikarskie z podróży pracowałem też w Gruzji także w pomocy humanitarnej, pomocy rozwojowej i szukałem co bym mógł robić. No i moja praca wtedy była też, jako przewodnik wycieczek, to mówiłem spróbuję otworzyć własną firmę w Polsce w 2010 roku no i już teraz istniejemy 9 lat także będzie.
J.P.: To jest ciekawe, co mówisz, że w Polsce to jest takie nieprzewidywalne. Zgadzam się z tym i nie uważam, żeby to była wielka zaleta. Szczególnie jak się prowadzi firmę.
R.S.: Tak, ale wiesz wtedy byłem młody i niedoświadczony, a teraz już wiem, nauczyłem się też żyć w Polsce i już to dla mnie nie jest nieprzewidywalne tak jak wtedy już wiem, co mogę oczekiwać itd. Wiem, że istnieje coś takiego jak pismo, które się nazywa zażalenie to w Czechach nie istnieje ale w Polsce mnie kilka razy uratowało, że napisałam do urzędu zażalenie.
J.P. :Czynny żal.
R.S.: Czynny żal o.
J.P.: Uwielbiam tę nazwę ona jest dokładnie, jak wyjęta z lat osiemdziesiątych.
R.S.: To jest niesamowity element urzędniczy, który w Czechach w ogóle nie ma. I tutaj po prostu bardzo dużo z tym można zadziałać z czynnym żalem. Tak pomieszkać 10 lat to się nauczysz dużo i ja np nie byłem w Czechach, nie mógłbym założyć firmę to by było to samo, ja bym od początku wszystko musiał. Ja tam nie mieszkam, ja tam jakby nie czytam gazety, nie wiem co się dzieje. W sensie wiem, co się dzieje, ale nie wiem tutaj w tej branżowej sprawie, także ja już tutaj dużo nauczyłem od tych 10 lat.
J.P.: A to jest ciekawe bo np. dużo osób, które gdzieś mieszkają właśnie w Cieszynie czy gdzieś tam w jakichś okolicach albo pracują w Czechach albo mają firmę w Czechach, trochę udając, że mieszkają w Czechach, chociaż tak do końca nie jest. Właśnie ze względów na prawodawstwo, na podatki, możliwości właśnie prowadzenia działalności takie powiedzmy spokojniejsze, że tam, ja na przykład się nie zdziwiłbym gdyby nagle się okazało że np. wszystko zmieniono i nagle prawo, które niby nie działa wstecz, to jednak działa wstecz np nie.Ii nie byłbym zaskoczony jakby, jak prowadzę prowadzę firmę w różnych formach powiedzmy od ośmiu lat, dziewięciu no to już różne rzeczy mnie spotkały i jestem na to nastawiony. A z tymi osobami, które właśnie firmy prowadzą w Czechach właśnie chwali to sobie, że tam jest jednak to […]
R.S.: Przewidywalne
J.P.: Przewidywalne, więc mówię to nie do końca, nie do końca jest wada. A powiedz jeszcze jedną rzecz […]
R.S.: Tak, chciałbym powiedzieć, że są branże oczywiście, które mogą się nadać na to, żeby robić to w Czechach albo na Słowacji, albo na Cyprze, albo gdziekolwiek, ale zapomnij, że tutaj w biurze podróży jest bardzo duży element zaufania, że ludzie po prostu jeżeli wiesz, jadą z jakimś biurem to musi to być biuro, które są w stanie odnaleźć, odwiedzić po prostu wiedzą czym jest miejscowe i się działa pod polskim prawem, i gdzie są wszystkie gwarancje, bo w Polsce jest bardzo dużo różnych gwarancji po prostu różnych funduszy gwarancyjnych itd. i to wtedy to nas uwiarygodnia i jesteśmy właśnie zaufani i wtedy przez to.
J.P.: Tak, tak to było swego czasu jakieś takie kilka takich różnych upadków tych dużych biur i właśnie potem zaczęli zmieniać prawo pod tym względem to rzeczywiście jest akurat bardzo bardzo dobra rzecz moim zdaniem. W sensie tak trochę człowiek jednak spokojniej podchodzi do tych swoich wakacji. A powiedz właśnie jeżeli chodzi o te wyjazdy. Kto jest waszym klientem w sensie, ja sobie wyobrażam klienta waszej firmy jako takiego. No nie wiem, 30 paro letniego człowieka jakiś menedżer powiedzmy średniego szczebla w korporacji, który siedzi, siedzi, siedzi przed tym biurkiem i nagle mówi dobra to pójdę na trekking podchodzę. Nie wiem. Widziałem zdjęcia doliny Trusso np. w Gruzji pochodzę tam sobie, żeby nie mieć dostępu do komputera przez tydzień. Jak wygląda Wasz taki klient? Kto to jest?
R.S.: Tak to, co opisałeś to na pewno jest jakiś nasz klient, ale jest to raczej mniejszość naszych klientów. Nie da się zdefiniować jakby konkretny klient, ale powiem ci raczej tak, że są to osoby w średnim wieku raczej tutaj, bo często na biurach, różnych biurach w sensie na forach internetowych jest napisane. Ja nie rozumiem jak ktoś może jeździć z biurem podróży. Co to jest za głupota, ale ten człowiek nie widzi w ogóle, patrzy na świat tylko ze swojej, swoim jakby pryzmatem swoim, że umie języki itd., Ma doświadczenie, ale są ludzie, którzy dorastali w komunizmie i po prostu np. nie umieją aż tak dobrze mówić języki, nie są jakby, nie orientują się w nowych technologiach itd. To są wszystko ludzie, dla których jakby biuro podróży im bardzo to dużo pomaga tutaj i oni są z tego zadowoleni wtedy albo też ludzie, którzy nie mają czasu, no bo to nie ma czasu zorganizować taki dwutygodniowy wyjazd gdzieś po prostu do jakiejś destynacji mniej znane. Nie wiem, na przykład Kirgistan, Tadżykistan, Ałtaj na przykład, także to nie jest proste nie, trzeba dużo czytać, dużo szukać, dużo czasu spędzić i ci ludzie praktycznie nie mają czasu na to albo nie chcą spędzać ten czas, chcą być zaskoczeni np. pozytywnie nie teraz, Ja kiedyś wiem, że czytałem bardzo dużo Lonely Planet. Podróżowałem i raz z mi się stało to, że byłem w Damaszku w Syrii i okazało się, że ja czytam ten Lonely Planet chodząc po tych ulicach i w ogóle nie patrzę, gdzie jestem i co tam robię nie. Po prostu cały czas czytam, że tutaj trzeba muszę zwiedzić to zwiedzić, to dopiero później jakby zacząłem raczej być w tym miejscu nie bez książek, a zaczęłam poznawać, co tam rozmawiać z ludźmi itd. To jest zupełnie inna percepcja wtedy i mi się wydaje że część ludzi np. którzy jadą z biurem podróży właśnie chcą być zaskakiwani chcą być po prostu jakby element niespodzianki w tym mieć, także to mi się wydaje jest to ważne. Także ci to jeszcze powtórzył, że są to ludzie w różnym wieku, ale są to ludzie, którzy np. nie mają czasu faktycznie albo po prostu chcą żeby im też organizował wyjazd.
J.P.: A to mnie właśnie zaskoczyło, że ludzie w średnim wieku. Co rozumiem przez średni wiek to też jest pojęcie względne.
R.S. No ty i ja jesteśmy młodzi.
J.P.: Bardzo dziękuję tak.
J.P.: Ludzie w średnim wieku są po prostu ludzie w średnim wieku, nie wiem, tam 55 na przykład, 60 to
J.P.: 50 60 latki chodzą z wami na trekkingi po Gruzji po Kirgistanie
R.S.: Ale oczywiście to jest zupełnie normalne. Słuchaj my mieliśmy 89 latka, który z nami szedł na Spitsbergenie, na najwyższą górę Norge która ma 1051 metrów, ale zaczyna się od poziomu morza i Pan to wyszedł. Miał ze sobą kolegę który się nim opiekował. Młodszego, który miał 76 lat, który się nim opiekował, więc spokojnie. Mieliśmy sześciolatka, który wyszedł do góry. To jest taki ta góra mi to pokazuje jak wygląda sytuacja w społeczeństwie. Mieliśmy sześciolatka, który szedł do góry mieliśmy 90 latek, który wyszedł na tą góra, a mieliśmy też dużo ludzi młodych, którzy nie byli w stanie w ogóle na tą górę, bo się nie chce albo miał kondycję, albo ja to nie wiem no po prostu. Ale generalnie jest tak, że ludzie, którzy jadą już na jakiś tam trekking, potem wracają i wyszukują trekking jako formę wakacji. To jest ciekawe, bo po prostu wiedzą, że wtedy ten tydzień naprawdę najwięcej wypoczną. Właśnie ludzie, którzy pracują przy komputerze różni audytorzy, księgowi, ludzie, którzy naprawdę siedzą w tych tabelkach siedzą. To wtedy ten tydzień w górach, kiedy musisz chodzić codziennie masz tą rutynę: rano wstajesz zjeść śniadanie i idziesz przez te góry cały dzień jesteś w tej naturze, wieczorem przychodzi się gdzieś do jakiegoś domu, spędzasz czas z miejscowymi ludźmi i oni ci gotują tą kolację, zjesz z nimi trochę winka lokalnego spróbuj. No może trochę więcej winka czasami lokalnego próbujesz albo chachy trochę albo trochę więcej chachy, to potem rano cię boli głowa z tego, no ale ponownie musisz iść tych 8 godzin ten trekking potem się po kilku dniach przyzwyczaisz do takiego trybu życia, ci się to podoba się, że to jest niesamowite wypocząć i wracasz jakby duży pełny energii, i chcesz ponownie tak spędzać wakacje później.
J.P.: To jest prawda, ja właśnie mieliśmy z, bo my tak dużo podróżowaliśmy. Może nie jakoś super cały czas egzotyczne, ale w ogóle odkąd się znamy to podróżowaliśmy. Chyba dwa miesiące po potem jak się poznaliśmy to polecieliśmy do Paryża, bo zadzwoniłem. Zresztą będąc w Kanadzie i zadzwoniłem, że właśnie kupiłem bilety do Paryża. W sumie prawie się nie znamy, ale jedziemy tam nie. No i uznałem, że jak nie uzna mnie za wariata to będzie z tego chleb i to było 10 lat temu także udało się. No więc, ten […]
R.S.: Ja jeszcze tylko o tej egzotyczne właśnie się mi się wydaje, że my tą egzotykę tak jak ja ci ją tutaj wcześniej definiowałem, możemy odnajdywać o wiele bliżej niż się nam wydaje. My możemy jechać w góry Ukrainy, my możemy jechać do na peryferie Rumunii i Mołdawii, i Naddniestrza, do Białorusi. My możemy bardzo blisko znaleźć tą egzotykę w nawiasie bym powiedział i w ogóle nie trzeba lecieć gdzieś tam daleko bardzo nie. I to jest właśnie to, co my się staramy teraz robić właśnie z tego powodu tego covidu, że nie można, nie było możliwe tam gdzieś dalej jechać. Także tam to tylko do tej egzotyki.
J.P.: To było takie moje odkrycie właśnie nazwijmy roku komiksowego 2020. Bo myśmy zawsze gdzieś jeździli za granicę raczej, a w tym roku było tak, że po pierwsze chyba granice wtedy było zamknięte. Czy my się baliśmy, że nam je zamkną, że będzie jakiś problem. I pojechaliśmy w Bieszczady. Pierwszy raz, nigdy nie byłem w Bieszczadach i nagle mnie te polonijne coś tam. Kurcze, że ja tam nie byłem wcześniej nigdy. Jak to jest możliwe w ogóle. To jest tak blisko tak pięknie i w ogóle. Potem parę lat temu byliśmy np. na Słowacji. Jadę sobie przez tą Słowację patrzę te Tatry to takie jakieś inne te Tatry niż te polskie nie i w ogóle super potem gdzieś na jakiejś Węgrzech te te wina tam ten Tokaj to wszystko tak. Kurcze to jest wszystko, no nie wiem, w jeden dzień samochodem można dojechać spokojnie, a tutaj jakaś taka egzotyka, bo ja zawsze mówiłem, że Europę zostawia na emeryturę jak już mnie będą plecy boleć. A teraz to muszę jeszcze pojeździć gdzieś dalej, no plecy już mnie bolą więc zacząłem po Europie jeździć. I naprawdę to jest bardzo ciekawe jak rzeczywiście ciekawe, piękne miejsca można znaleźć blisko.
R.S.: Oczywiście, ja też spędziłem dużo czasu jeżdżąc po Polsce w czasie covidu, byłem w Szczebrzeszynie np. Także super tam na wschodzie przy białoruskiej granicy jest niesamowicie. To prawda.
J.P.: A jeżeli chodzi o Gruzję to też mi się teraz przypomniało, bo myśmy byli w Gruzji dwa lata temu no pierwszy i jak na razie ostatni raz, ale to jest taki kraj, w którym rzeczywiście myślę, że łatwo się zakochać, bo tam mówiłeś o tej ChaChy o tym wszystkim i ta Gruzja ona. Myśmy dużo jeździli po miastach wcześniej różnych, jakiś stolicach, gdzieś tam w Azji byliśmy to też oczywiście przyroda, ale dużo spędzaliśmy czasu w jakiejś tam miastach. W Gruzji prawie w ogóle nie byliśmy w miastach, byliśmy tam w Tbilisi jeden dzień itd., ale tak to cały czas gdzieś tam ta przyroda, jakieś wioseczki małe. No i też to było takie trochę odkrycie, że, no że co ja pamiętam z Gruzji to ja pamiętam dolinę Trusso pamiętam. Tak, pamiętam Kazbeki w sensie no nie wchodziliśmy tam na Kazbek, ale pamiętam jakby widoki. No i pamiętam starszą panią u której spaliśmy w Udabno, która była przesympatyczna i jej robiliśmy social media i nagraliśmy jej film w ogóle promocyjny, jak zaprasza turystów, bo uznaliśmy, że jest taka fajna, że musimy coś fajnego wymyślić nie. I to była no muszę powiedzieć najlepsza stawka dla mojej firmy jaką jaką udało mi się wyperswadować, dostaliśmy dwa litry wina domowego za to także super, więc rzeczywiście i to się pamięta i nie pamiętam tego że byłem gdzieś. No dobra muzea też są fajne, ale to jest rzeczywiście coś takiego, co żyje. Czyli te te emocje z tym związane. To, że ci ludzie i ta jakby atmosfera.
R.S.: Gruzja jest tutaj mega wyjątkowym państwem, mega wyjątkowym miejscem, bo tam masz na bardzo małej przestrzeni kilometrowej bardzo zróżnicowaną po prostu zróżnicowane środowisko. Masz wysokie góry 5 tysięczniki Kaukazu, lodowce i wszystko, masz Pod Kaukazie. Masz masz subtropikalny klimat, masz subtropikalne lasy masz półpustynie. Masz historię, masz do tego przyjemną gastronomii, dobre wino i gościnnych ludzi. Także jeśli to wszystko skombinujesz to to jest unikatowe w skali światowej bym powiedział w Gruzji. Co można tam zobaczyć. Dla nas jeszcze oni jak Polaków bardzo lubią jeszcze dodatkowo i to wychodzi, jak z historie tak z sytuacji, które się działy podczas np. wojny w 2008 roku, kiedy tam byłem i widziałem, że Polska bardzo wspierała Gruzję no i to wszystko w tych ludziach jest. I dlatego też przyjmują tych ludzi z Polski tak jakby bardzo ciepło nie i serdecznie.
J.P.: Tak bardzo nie jest strasznie dużo krajów, w których tak nas lubią. Więc fajnie jest do nich jeździć, szczególnie, że szczególnie, że rzeczywiście jest tak, że tam myśmy w jeden dzień przejechali z właśnie z Kazbegi do tego Udabno ii to było nie wiem ze 150, 200 kilometrów może i tutaj mieliśmy jakieś tam tysiąc chyba siedemset osiemset metrów wysokości ta wioska jest jakieś tam 18 stopni a wyjechaliśmy przy 40 stopniach na pustyni właściwie nie. O i to też jest coś, że rzeczywiście ja też jeszcze z Lonely Planet też gdzieś tam sobie czytam i akurat o Udabno nic nie sprawdzałem tylko się dowiedziałem, że jest takie miejsce. Są te takie jakieś monastyry, coś tam, ładne rzeźby trzeba pojechać. Po pierwsze to pojechaliśmy ze złej strony, jechaliśmy chyba z dwie godziny 20 kilometrów, a po drugie wyjeżdżamy, nagle patrzę a tam wioska jakaś na końcu świata i nagle jakieś wielkie polskie flagi. Nagle ludzie jacyś po polsku gadają nie, mówię ty chodź idziemy zobaczyć, o co w ogóle chodzi nie, no i się okazało, że tam jest właśnie Oasis Club, czyli ten bardzo znane polskie miejsce.
R.S.: no to mogę powiedzieć że właśnie Oasis Club wymyślił nasz przewodnik, który tamtędy jechał z naszą grupą, który się chciało toalet i nie było żadnej przestrzeni na toalety, i szukali miejsce gdzie by się mogla grupa zatrzymać. No i żadnej nie znaleźli no to wtedy był pomysł i z pomysłu się stworzył to miejsce.
J.P: O to super nawet nie wiedziałem, bo później dopiero jak zacząłem czytać, jak już byłem na miejscu, że to Polacy założyli ileś tam lat temu.
R.S.: No nasz przewodnik.
J.P.: No to kurcze to świat jest mały, świat jest mały […]
R.S.: Ja przyjeżdżam, słuchaj na takie jak Ty mówiłeś na początku takie te wakacje all inclusive. To ja lubię do Udabno przyjeżdżać na all inclusive. Czasami trzy dni siedzę tylko, że nie mam przed sobą morza, ale siedzę i oglądam te wszystkie zwierzęta, które tam chodzą. Konie, krowy, świnie, kozy, barany, psy, koty, głupie kaczki wszystko to tam chodzi. Ty siedzisz tylko na tym tarasie, pijesz tą kawkę, winko oglądasz i wypoczywasz i to jest super.
J.P.: To jest w ogóle tam niesamowite miejsce. Jakby w ogóle kto wpadł na to, żeby na środku pustyni wybudować wioskę. Później jak zacząłem o tym czytać jakie to jeszcze historię i tak sobie pomyślałem, kurczę dobrze żeśmy tu, bo ja już w połowie drogi chciałem zawrócić, bo uznałem, że nie przyjedziemy nawet tym pół terenowym autem, którym jeździliśmy, bo tam była tak tragiczna droga. A potem się okazało, że z drugiej strony jak się jedzie to jest okay, tylko że no nie przeczytałem tego Lonely planet i pojechałem ze złej. Ale przygoda wspomnienie i na pewno będziemy długo wspominać całą trasę też. Super a tu nawet nie wiedziałem kurcze, to widzisz świat jest mały to pozdrów właścicieli, jak będziesz miał okazję. Możesz powiedzieć, że taki człowiek z Polski tam u nich był i był zaskoczony jak tam mają fajne i mają największego kota jakiego w życiu widziałem. Nie wiem czym on tam się żywi ale muszą dobrą kuchnię mieć bo on tam […]
R.S.: Tak tam jest bardzo dobra kuchnia, bo to jest jak wiesz ta wioska, tam mieszkają migranci z gór zesłani i oni mają trochę inną kuchnię, bo to jest już północnej granica między północnym i południowym Kaukazem. I oni mają taką fusion kuchnię, oni mają kuchnię górską, kuchnię gruzińską i do tego trochę miksują jeszcze kuchnię polską albo europejską. I to jest właśnie unikatowe samo w sobie i wtedy ten kot temu gotowi to chyba smakuje bardzo.
J.P.: Oj widać było, że tak. A jeszcze mi się przypomniało, że jak tam weszliśmy pierwszy raz w ogóle, byłem tam jakieś piwo wino zamówić coś takiego. Podchodzę do kelnerki, a kelnerka: Where are you from? -Poland -A of course. I wtedy tak zacząłem się rozglądać, myślę aha to chyba jest jakieś znane miejsce.
R.S.: Tak, tak w Polsce jest to bardzo znane miejsce. Dużo dziennikarzy tam przyjeżdża od telewizji itd. także ale ja chciałem powiedzieć tam jeszcze jeden taki element do tego. I to jest to że on tam zbudował tą restauracje i ten hotel i to wszystko. Ale oprócz tego on jest bardzo aktywny, co się tyczy jakby współpracy z lokalną, lokalnym społeczeństwem, bo tam generalnie jest bardzo biedna. Tam mają parę tam jakichś zwierząt i tym, że się jest izolowana tak jakby nie ma za dużo możliwości. I on bardzo aktywizację to społeczeństwo. Oni po prostu mu dostarczają większość produktów, które on tam sprzedaje. On z drugiej strony organizował tam Szlachetne Paczki, organizują koncerty, ja, my wspólnie razem np. wywieźliśmy miejscowy zespół który tam jest kobiet do Polski na koncert do Wrocławia np. Także to jego obecność też motywuje innych, żeby sobie otworzyli sklep żeby zrobili guest house dla turystów. Także to jest niesamowite. Tam to by się dało tym naukowo badać jakim sposobem jeden Polak jest w stanie jakby mieć pozytywny wpływ na całe społeczeństwo, którego otacza.
J.P.: To jest myślę, że to jest dobra historia w ogóle na film. Już tak mówiąc branżowo z mojej branży. Super no to tego się nie spodziewałem. A to fajne, fajne, fajny twist na koniec rozmowy. To powiedz jeszcze proszę w takim razie jakie planujecie może w najbliższym czasie wyprawy może. Może gdzie was znajdziemy w ogóle, gdzie można znaleźć gdzie można znaleźć waszą ofertę, żeby też widzowie, słuchacze mogli sobie skorzystać chociażby z takich wyjazdów do Gruzji, jak to co tam mówiłeś, że już można tam jeździć tak z więc […]
R.S.: Tak, więc pytam wszystkich widzów i słuchaczy na stronę Barents.pl gdzie są piękne zdjęcia z naszych podróży. Jak już nic to możecie pooglądać fajne zdjęcia. Nasz Instagram też mamy Barents.pl Facebook Barents.pl. I gdzie my planujemy wyjazdy. To jest tak, że planujemy wyjazdy tam, gdzie jest otwarte i gdzie może jechać tym razem i to są zazwyczaj, to jest oczywiście Gruzja, to jest na przykład Kirgistan, Uzbekistan to są państwa w Azji środkowej robimy też wyjazdy teraz na wyspy, na inne wyspy na Mazury, bo tam też jest otwarte można pojechać. No i generalnie mam nadzieję, że np. Jordania na jesień już się otworzy i z niecierpliwością czekamy na wyprawy do dalekiej Rosji. Mamy Ałtaj, mamy Bajkał mamy Kamczatkę, mamy przejazd koleją transsyberyjską przez całą Rosję 10 dni za zwiedzaniem, mamy różne trekking w górach Pamir, górach Ałtaj na Kaukazie albo bliżej zapraszamy i gdzieś tam do Europy wschodniej centralnej. Tu też mamy wyjazdy. Wszystko można zobaczyć tam na stronie i się inspirować lub z nami pojechać, bo to jest tak, że ja raz wziąłem BlaBlakarowicza z kuchnią Głuchołaz do Wrocławia i on mi powiedział tak, ja sprawdzałem tą twoją stronę i ja sam jeżdżę sam zawsze zazwyczaj, ale policzyłem sobie, że ten wyjazd na Spitsbergen mnie wyjdzie taniej z wami niż jakbym jechał sam. Także tak, warto jest jeszcze też policzyć sobie to wszystko i na pewno coś każdy znajdzie.
J.P.: I z tą myślą myślę, że możemy zakończyć ten odcinek. Bardzo Ci dziękuję jeszcze raz za rozmowę no i życzę, żeby pootwierały się te kraje i żeby można było już normalnie jeździć. I życzę ci takiej sytuacji dla Twojego biznesu, jak była w latach 90 tych dla innych turystycznych turystycznych agencji.
R.S.: Bardzo dziękuję za zaproszenie. Wszystkiego dobrego.
J.P.: Dzięki za rozmowę. A my widzimy się jak zawsze już w przyszłym tygodniu w kolejną środę o godzinie 10, a tymczasem osobiście bardzo polecam Gruzję, bo byłem i polecam z całego serca jeżeli lubicie fajne, piękne widoki, super ludzi, dobre wino to idealne miejsce na wyjazd. No to co widzimy się już za tydzień tym optymistycznym, turystycznym motywem zakończymy no i oby ta pandemia się szybko skończyła, a tymczasem do zobaczenia cześć.